Chyba nigdy nie byłam w czymś tak zakochana, jak teraz w nich! Są niesamowite - warczą, gdy się o coś potykają, jęczą, gdy chcą jeść, mruczą, gdy im wygodnie i ciepło. Nauka chodzenia idzie im coraz lepiej :) choć czasami głowa lub brzuszek jednak okazują się za ciężkie :P
Każdy z nich powoli pokazuje swój charakterek...
Czerwona (po domowemu Zivka) jest największym kluchem! Kiedy chce dojść do konkretnego cysia, pruje przez wszystkie inne dzieciaki jak czołg. Gdy oderwie się ją od mleczka lub wyrwie z drzemki zaczyna powarkiwać i pokazuje wyraźnie swoje niezadowolenie. Uwielbia spać w różnych dziwnych pozycjach :P
Pomarańczowa sunia (Miśka) jest wielką przytulaśnicą! Jak się jej nie ułoży - na moim brzuchu, na nodze, pod pachą... - zawsze zasypia, wtulając się i pomrukując. Ma śliczny łepek i urocze, błyszczące oczka.
Zielony chłopiec (Kovu - jak lewek z Króla Lwa) jest moim małym rodzynkiem. Jedyny chłopiec, najjaśniejszy, najmniejszy... Mój maluszek :) Urodził się najmniejszy, przez pierwsze dwa dni zamiast przybierać na wadze - chudł. Na szczęście w końcu zaczął tyć! W tym momencie jest nawet grubszy od fioletowej suni.
Niebieska dziewczynka (Zorka) od urodzenia była ulubienicą mojej siostry. Na początku uwielbiała jeść, teraz najbardziej na świecie uwielbia SPAĆ! Spanie jest jej ulubioną czynnością. Nawet gdy cała gromadka szaleje po kojcu - ona smacznie sobie drzemie na środku, co chwila przydeptywana przez siostry, ciągana za ucho przez brata, szturchana nosem przez mamę... Nie ma to jak sen!
Fioletowa suńka (biała z fioletową opaską - jak krowa - MILKA). Niby najmniejsza z suczek (aktualnie z całego miotu), niby chudzina, ale jaka sprytna! Pierwsza zaczęła chodzić, pierwsza otworzyła oczka, pierwsza przybiega do mleczka... Mądra dziewczynka :) A jaka śliczna!